Recenzent JM Recenzent JM
379
BLOG

Kutz – „przywódca duchowy” i „lokomotywa”.

Recenzent JM Recenzent JM Polityka Obserwuj notkę 3

Po co Wam to było? I dlaczego on się na to zgodził?

Rozumiem – starość nierzadko mąci wolę i umysł. Ale, dlaczego Wy aż tak niecnie chcecie wykorzystać tego zasłużonego dla kultury - starszego już człowieka i tak bez kultury?

Czy Wam już kompletnie odbiło? – Tu zwracam się szczególnie do zarządu TR, czyli szefa tego, moim zdaniem, szalonego TRamwaju. - Jeśli potraficie, to zastanówcie się chociaż raz, nim zaczniecie działać.

Na listach wyborczych Kalisz, Hartman, Szczuka, Kutz – świat zaiste chyli się ku upadkowi.

Kiedyś obiecałem sobie, że personie zwanej Kazimierz Kutz (po ojcu Kuc) nie poświęcę już ani słowa. Ze wstydem przyznaję, że nie dałem rady. Kolejny raz nie zdzierżyłem.

Ale, jak tu milczeć, kiedy dowiaduję się, że TR zamierza w wyborach do europarlamentu wykorzystać Kutza i to w charakterze „lokomotywy” wyborczej ze Śląska.

Ludzie zmiłujcie się – on ma już 85 lat. Ani się przed Angelą nisko nie pokłoni, ani też już nie zegnie kolan.

Na pewno jesteście przekonani, że jeszcze pociągnie i dociągnie was do Brukseli? Czy ktoś z Was robił jakieś badania na wydolność organizmu? Żeby potem nie było, że nie wiedzieliście?

Czy Wy w ogóle wiecie, jakie on zimą, czy w lecie - wyssane z palca androny plecie?

Czy on w ogóle jest zdrowy i czy przypadkiem nie nadużywa alkoholu?

Ja oczywiście „nic nie sugeruję – ja się tylko pytam”. Jak najbliższy jego przyjaciel.

Co do wyborczych lokomotyw, to przyznam, że jestem szczerze zdziwiony.

„Lokomotywa” z Kalisza – moim zdaniem, ma jeszcze jakiś sens. I wiek do przyjęcia i specjalnie nie odbiegająca od standardów masa. Jeśli nie rozbiorą torów i nie braknie pary, to do Brukseli może jakoś dojedzie. Ale uważam, że robienie „lokomotywy” z Kutza jest zupełnie bez sensu. Kutz, to nie Łysek z pokładu Idy. Zresztą, co tam Łysek - przecież wiemy, że nawet nasze Pendolino do Brukseli samo nie dojedzie.

A poza tym, jeśli nawet Kutz jakimś cudem, znalazłby się w europarlamencie, to po pierwsze – on jest niewierzący, a takim cuda się nie zdarzają.

A po drugie, to dopiero byłby wstyd – nie tylko dla Śląska, ale i dla całej Polski. Tak uważam.

Chociaż może i nie. Ja się na to nie godziłem, to i wstydził się nie będę.


 

Na okoliczność startu w wyborach szacowny starzec udzielił wywiadu „Rzepie”.

Tam m. in. powiedział coś takiego (cytat za dziennikzachodni.pl):

„Mam niejako władzę duchową na Śląsku”. Czytałem to kilka razy, żeby dobrze pojąć sens tej wypowiedzi. I mam nadzieję, że chyba dobrze pojąłem, ale dla pewności spytam – to jakiś żart? Gdyby to była prawda, to musiałbym przecież coś o tym wiedzieć.

No bo jak to brzmi? „Kutz, duchowy niejako przywódca na Śląsku”. Albo może tak - bez ducha „Kutz niejako przy wódce na Śląsku”?

Sam nie wiem, ale chyba tak i tak jest dość zabawnie.

Czy Ślązacy są aż tak głupi, by na niego głosować, tylko dlatego, że powiedział, iż ma „niejako władzę duchową”? Mówiąc „Ślązacy” mam i siebie na myśli. Otóż Panie senatorze – nic z tego. Ja aż taki głupi nie jestem, ale nie wątpię, że jacyś chętni do tej roli się znajdą.

Co zdaniem Kutza ma spowodować, by Ślązacy oddali na niego swój głos?

Senator Kutz mówi tak (cytat za wpolityce.pl):

„Ślązacy są konserwatywni. Ja np. jestem niewierzący, oni postrzegają mnie jako człowieka, który wręcz heroicznie walczy o sprawy Śląska.”

Mając na uwadze dotychczasowe pomysły działaczy TR, aby uniknąć wszelkich nieporozumień, wolę od razu znowu zapytać – czy użyte tu słowo „heroicznie”, to nie przypadkiem od heroiny?

Czyli jednak dobrze przeczuwałem.

Czy to nie dziwne?

Człowiek, który sam uważa się za lewicowego liberała, który swego czasu wyraził przekonanie, że Katolicy terroryzują resztę narodu, który wręcz organicznie nienawidzi Kaczyńskich, który chwali się swoją niewiarą w Boga i zwalcza Kościół, jest przekonany, że poprą go konserwatywni Ślązacy.

„Duchowy niejako przywódca” Śląska wypowiada się też tak (cytat za wpolityce.pl):

Kaczyński zmierza w stronę Chaplina. Dlaczego ja mam o nim mówić poważnie, skoro to śmieszna postać? To taka mała tocząca się kuleczka, której boi się połowa Polski”.

To też jest ciekawa wypowiedź.

Patrz Pan – „taka mała tocząca się kuleczka” i Pan Senator poświęca jej aż tyle swojego cennego czasu? Taka „śmieszna postać” i połowa Polski się jej boi?

Choć z tą „połową”, to Pan sporo przeszacował, ale co robić? Wszak wiek ma swoje prawa.

Janusz P. o Kazimierzu Kutzu mówi tak: - „mój przyjaciel, mentor i autorytet”.

Czy już samo to nie dyskwalifikuje?

A tak przy okazji, kiedy tak obserwuję działania Kazimierza Kutza i jego wypowiedzi, to przychodzi mi do głowy myśl, że - Chaplin, to jednak był Ktoś.

Wiedział, że czasem lepiej się nie odzywać.


 

PS. Zapraszam również na portal Blog-n-Roll.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka