Recenzent JM Recenzent JM
1932
BLOG

Grzegorz Schetyna – polityk przegrany

Recenzent JM Recenzent JM PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

Grzegorz Schetyna, podobno jeden z założycieli PO, były wicepremier, minister spraw wewnętrznych, zagranicznych i marszałek Sejmu... aktualnie pogrążający się w odmęty politycznego szaleństwa – pokonany (skutkami wywołanej przez siebie politycznej burzy) kapitan tonącej Platformy.

W zasadzie, to nawet nie jest mi go żal, bo w końcu sam sobie taki los wybrał i solidnie na niego zapracował. Kiedy więc słyszę z ust różnego rodzaju polityków, czy komentatorów życia politycznego, że Grzegorz Schetyna nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, to mi się tylko chce śmiać. Pewnie, że dopóki jego struny głosowe potrafią generować mowę, to powie jeszcze niejedno, ale sensu w jego słowach się raczej nie spodziewam, bo dlaczego akurat teraz miałby mówić rozumnie, jeśli wcześniej tego nie potrafił.

O Grzegorzu Schetynie mówi się, że to „sprawny polityk” i chyba nie ma w tym przesady. Porusza się po Sejmie o własnych siłach, sam siada, wstaje i mówi, a nawet sprawia wrażenie, że mówi ze zrozumieniem. A jeśli jeszcze przyjąć za dobrą monetę informację, że kiedy jego ferajna okupowała sejmową salę posiedzeń, on akurat był na dwudniowym, narciarskim wypadzie w Alpy?

Słyszy się, że to doświadczony polityk i z tą opinią też się zgadzam. Dawny jego kamrat z ferajny... Donald Tusk, rzeczywiście, ciężko go doświadczał, ale też w życiu zazwyczaj tak bywa, że podwórkowy chuligan najbardziej kopie tego, kto kopać się pozwala.

Jeśli to prawda, co piszą media... że kapitan Platformy był przymuszony do swoich nieodpowiedzialnych działań w Sejmie przez część swojej załogi, tej niedoświadczonej, rozkapryszonej, głodnej blasku fleszy i ośmiorniczek na koszt państwa... to przecież też gorzej świadczy o samym kapitanie niż o jego załodze. I broń Boże, żebym próbował usprawiedliwiać tych platformerskich, sejmowych szabrowników „Nitrasów”, zielonych groszków Tomczyków, wojujących „Thunów”, brzęczące w Sejmie „Muchy”, „Kidawy” i „Błońskie” oraz wszystkie inne PO-maski... ale kiedy się już weszło na piracką łajbę i aspiruje do przewodzenie pirackiej bandzie, to czasem trzeba umieć przywołać bardziej niesfornych rozrabiaków do porządku, czyli mówiąc szemraną gwarą – „dać komuś po mordzie”. Niestety, w takim „towarzystwie” nie da się inaczej sprawować władzy, co dobrze rozumiał poprzedni herszt Platformy... i co dzisiejszy jego następca odczuł kiedyś osobiście na własnej skórze. Jeśli więc tak dotkliwe doświadczenia życiowe niczego Grzegorza Schetyny nie nauczyły, to znaczy, że jednak wolno się uczy, albo zupełnie nie jest typem twardego przywódcy, za jakiego uważają go niektórzy polityczni „eksperci”.

Jednak, powiedzmy sobie w końcu tę prostą prawdę, że to nie kto inny, ale właśnie GRZEGORZ SCHETYNA jest szefem tej całej pozbawionej podstaw kultury menażerii, która usiłowała zrobić z polskiego Sejmu cyrk, a z naszej demokracji wycieraczkę dla swoich i obcych buciorów... dlatego uważam, że choćby z tego powodu powinien on trafić na śmietnik historii... razem z całą swoją „małpiarnią”.

Jak faktycznie to wszystko skończy się dla Schetyny? – nie mam pojęcia, ale nie mam wątpliwości, że skończy się inaczej, niż sam by chciał... zresztą, chyba zaczyna już dostrzegać, że przegrał, choć jeszcze próbuje robić dobrą minę do złej gry, blefować i licytować... nie wiem, licząc na jakiś cud... albo może raczej kataklizm?

Z tej „mąki”, myślę – nie będzie już chleba, bo w zasadzie w Platformie nie ma nawet chęci na wyrabianie mąki, a przecież ciastek od swoich mocodawców też nie dostaną, bo się zwyczajnie nie sprawdzili. Zawezwany na pomoc przed Sejm koderski lud, owszem stawił się, ale w takiej masie, że Chwała Bogu i w takiej mocy, że Bogu niech będą dzięki. Oczywiście dało to powód do naukowych dywagacji o kurczeniu się ciał na mrozie (mimo zagrzewających do walki słów Kijowskiego oraz gotującego się ze złości Niesiołowskiego) i smutnych konstatacji o wymieraniu antypisowskiego sprzeciwu.

Ale jak to powiadają... gdy toną Platformy - nie czas żałować Róż, nawet gdyby miały pięknie brzmiące, staroszlacheckie, polskie nazwiska.

Podobno niektórzy Grzesia żałują... bo miał taki niewinny, głęboki uśmiech i tak dobrze patrzyło mu z oczu... jeszcze wtedy, gdy był małym Grzesiem.

Chociaż, może Grzegorzowi pozostała jeszcze jakaś alternatywna droga do szczęścia. Nigdy nic nie wiadomo. Kazio Marcinkiewicz ostatnio u Moniki Olejnik powiedział m.in. tak (cytat za wpolityce.pl):

„ Spodobał mi się dziś, już nawet wczoraj Grzegorz Schetyna, lider PO...”

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka