Recenzent JM Recenzent JM
497
BLOG

Minęły święta, a niemieckie media ciągle w natarciu

Recenzent JM Recenzent JM Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Już za nami czas przeżywania kolejnej pamiątki zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Minęły wyjątkowe chwile głębokiej refleksji nad wyznawanymi przez siebie wartościami i krótkotrwała zazwyczaj chęć korekty życiowego kursu... przeminęła też atmosfera święta, odpoczynku, pokoju i radości.

Myślę, że prawie każdy człowiek planował spędzić święta w gronie osób najbliższych, tych wśród których czuje się najlepiej... i pewnie chciał te wyjątkowe chwile przeżywać najlepiej, jak tylko potrafi.

Jacek Fedorowicz, niegdyś znany powszechnie i lubiany satyryk – gościł w świąteczny poniedziałek wspólnie z Krystyną Koftą i Marianem Opanią w programie „Fakty po Faktach”. Czemu akurat w takim programie? – Nie mam pojęcia... może chodziło o to, by ten niebywały „jajcarz” (znany od lat z niepowtarzalnego poczucia humoru) podjął się próby rozśmieszenia akurat tego segmentu widowni telewizji TVN24, który zwykle z wypiekami na twarzy potrafi wziąć na poważnie serwowane mu ze studia najbardziej nawet śmieszne wypowiedzi.

Czy udało się rozruszać tę specyficzną i niezwykle wymagającą widownię? Wątpię, ale... już na spokojnie - muszę przyznać, że Jacek Fedorowicz to jest jednak gigant... przy nim nawet Robert Górski... zwyczajnie wymięka.

Oceńcie zresztą sami np. taką wypowiedź pana Jacka:

- „Kraj stacza się w przepaść i żadne święta nie mogą mi pozwolić o tym zapomnieć. Mamy wyjść z UE, po to żeby UE nie przeszkadzała prezesowi w rządzeniu. On tego chce, bo on wie, że Putin z wdzięczności za wyprowadzenie Polski z UE i z NATO będzie się opiekował władzą Kaczyńskiego i na straży władzy prezesa będzie stała Armia Czerwona.”

I to wszystko z miną pokerzysty, baz mrugnięcia okiem zza szybek swoich kultowych okularów. Zgodzicie się chyba, że facet ma potencjał. Po tylu latach nadal jest niesamowicie śmieszny... ale przyznam się, że zaśmiewając się z tego monologu, nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego nikt z obecnych w studio się nie śmiał. No, nie wiem... jakaś niedoróbka, czy co? Polsat potrafi po wypowiedziach Ferdka Kiepskiego dawać podkład z salwami śmiechu, a w studio TVN24 - nic. Cisza i głęboka pustka intelektualna. Czyżby w tej stacji poczucie humoru aż tak nisko upadło?... bo... jakoś trudno mi uwierzyć w to, że wypowiedzi „jajcarza” takiego formatu... oni potraktowali na poważnie.

Ale, co było to było - święta się skończyły i teraz czas wracać do pracy... w końcu PiS sam z władzy nie zrezygnuje i nie będzie nikogo namawiał, żeby głosował na opozycję. KOD, jak wiemy sam się zdekodował, a jego działacze wzajemnie obrzucają się błotem. Rysiek Petru, ze swoimi „myszkami agresorkami”, też rządowi nie da rady, skoro Grzegorzowi Schetynie nie udała się ta sztuka... nawet przy pomocy Kosiniaka, Kamysza i jeszcze kilkudziesięciu innych polityków podobnego formatu. Czyli, generalnie nie ma wyjścia. Antyrządowe media muszą ostro wziąć się do roboty, bo stosunek ogłupionych, do tych z „Ciemnogrodu” jest jeszcze wysoce niezadowalający, a niemiecki „suweren” dla swoich wyrobników medialnych nie jest aż tak pobłażliwy, jak polskie społeczeństwo. A może oni – pomyślałem sobie o zatrudnionych u Axela i Springera – w ogóle nie mieli świąt i cały czas w robocie... ciężko orzą na kromkę polskiego chleba z Lidla, czy Kauflandu, nieustannie sieją i młócą?

Zerknąłem na niemiecką, polskojęzyczną stronę dziennik.pl i przekonałem się, że jednak ciągle robią swoje. Już z pierwszego tytułu dowiedziałem się, że „Wielki spis odbiorników RTV budzi ogromne kontrowersje...”... czyli, że przeciwko władzy w Polsce buntują się już nawet odbiorniki radiowo-telewizyjne.

Potem spojrzałem poniżej i o mało nie uwierzyłem, iż „Pan Berczyński skompromitował MON”, bo chlapnął coś o Caracalach, a niejaki Piotr Naimski... chyba samego pana prezydenta - uważając, że nie da się wbić klina „ między Kaczyńskiego, a Macierewicza”.

Gdyby nie było można wbić, to chyba niemieckie media by nie wbijały... zresztą, co ja piszę? No przecież, że nie wbijają, tylko próbują obiektywnie (po niemiecku) przekonać swoich czytelników w Polsce, że „istnieje spór między prezesem PiS a ministrem obrony narodowej”.

W następnym artykule dziennik.pl uderza w ton katastroficzny - obwieszczając w tytule, że: „Nadciąga referendalna fala. PiS obawia się, że może przerodzić się w tsunami”. Sam się nieco przestraszyłem, bo to by dopiero było, gdyby faktycznie „PiS przerodził się w tsunami”. Choć nam może nic by się nie stało, ale niemieckie media na pewno z Polski by zmyło. Chwilę później, gdy przeczytałem tytuł „Kto wygra wybory w 2019 roku?...”, od razu poprawił mi się humor.

Wiecie kto wygra? Ja bym się nigdy nie domyślił... dlatego skusiłem się i przeczytałem o nowym sondażu, za który tym razem zapłacił „Fakt” oraz radio Zet... dlatego teraz już wiem.

Zdaniem niemieckiej prasy - wybory wygra oczywiście opozycja, jednakże pod warunkiem, że partie opozycyjne pójdą do wyborów połączone, w odpowiednim ordynku, tzn. pójdzie PO PSL Nowoczesna. A jeśli nie, to wygra jakaś zupełnie nowa partia, która dopiero powstanie. Jak by nie było, wyraźnie widać, że (w antyrządowych mediach) PiS ma zwyczajnie przerąbane. A w zasadzie bez szans na zwycięstwo, bo dwa następne tytuły na stronie głównej dziennik.pl głoszą, że „Rząd bierze się za maluchy...”, a „Ziobro bije w sądy...”

Tak... kiedy rządzi PiS, nie jest lekko pracować w niemieckich, polskojęzycznych mediach i mieć dobry humor, choć każdy wie co i jak pisać... ale gorzej ze świętowaniem... i niepewnością dotyczącą przyszłości. Jak się przekonałem, Niemcy specjalnie nie mają szacunku dla świąt. W większości chrześcijańskich świąt nie uznają, ale słyszałem, że to wkrótce może się zmienić.

Działania Niemców dają bowiem uzasadnione obawy, że niedługo w swoich granicach - podczas ramadanu wszyscy Niemcy jednak będą musieli pościć, a poza granicami... islamscy właściciele niemieckich gazet... raczej nie zechcą zatrudniać niewiernych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura