Jeszcze chyba nigdy nie było tak głośno o festiwalu piosenki w Opolu, jak w tym roku i to jest podobno zasługa prezesa TVP. Co by nie powiedzieć, trzeba przyznać, że Jacek Kurski zawsze potrafił działać tak, by o jego działaniach wiele się pisało i mówiło.
Tegoroczny festiwal już za dwa tygodnie, a tu zaproszeni goście wymawiają się od udziału w organizowanej przy współudziale TVP imprezie. Jeden nie weźmie udziału z „naiwności”, inny bo zaniemogli (najprawdopodobniej na umyśle) jego przyjaciele. Komuś nie odpowiadają poglądy gospodarza i innych zaproszonych przez niego gości a jeszcze ktoś jest w żałobie.
Andrzej Piaseczny wymówił się tak: - „Do ostatniej chwili miałem nadzieję na to, że tak właśnie się stanie że i tym razem muzyką uda nam się przezwyciężyć tak głęboki podział w naszej Ojczyźnie. Pozwólcie proszę, że dalej będę nosił w sobie tę naiwność, która jest jak mi się wydaję częścią każdej wrażliwej natury. Nie mogę jednak pozostać głuchy, na to co dzieje się wokół tegorocznej edycji festiwalu i wiem, że wielu moich Przyjaciół oczekuje ode mnie gestu solidarności, gestu przyzwoitego człowieka, którym zawsze byłem i będę.”
Gest „przyzwoitego człowieka” – to naprawdę piękna wymówka, zwłaszcza, że każdy słyszał, iż „warto być przyzwoitym”.
Artysta pisze jeszcze tak: - „Proszę wszystkich którzy cieszyli się wraz ze mną na mój pierwszy, opolski recital o zrozumienie i wsparcie”.
Bojkot festiwalu (i nie tylko opolskiej) publiczności przez... bądź, co bądź, tak „wrażliwego człowieka kultury” - jest przynajmniej dla mnie trudny do zrozumienia, ale faktycznie... przy takim podejściu do działalności artystycznej pewnie już niedługo... wsparcie się przyda.
Kasia Popowska napisała m. in. tak: - „... Mam wrażenie, że stwierdzenie 'żyjemy w wolnym kraju' jest mocno przeterminowane. Nie chcę być częścią festiwalu, który coraz mniej związany jest z muzyką.”
Ja z kolei mam wrażenie, że żyjemy w wolnym kraju i dlatego każdy artysta może odmówić wzięcia udziału w festiwalu i może też wziąć w nim udział... no chyba, że solidarność z innymi celebrytami ogranicza mu tę wolność. Jednak zgadzam się, że takie działanie rzeczywiście ma coraz mniej związku z muzyką.
Maryli Rodowicz zmarła matka, więc ogłosiła, że w Opolu tym razem nie wystąpi i myślę, że taką postawę piosenkarki należy zrozumieć. Trudno mi jednak zrozumieć zachowanie Krzysztofa Materny, który po jej decyzji wyraził się tak:
- „Brawo! To trudna decyzja, ale przepraszam Cię Marylko, decyzja męska...”.
Nie wiem, może coś przeoczyłem, bo świat tak szybko się zmienia... te wszystkie „gendery” i operacje plastyczne... ale zawsze byłem przekonany, że Maryla Rodowicz pozostała kobietą.
Orzech... Artur (czyli raczej facet) zrezygnował podobno z prowadzenia Koncertu Premier. Uzasadnił to tak: „Jeśli Arek Jakubik i Dr Misio odpadają z premier w Opolu, które mam prowadzić – to ja też. Dla mnie to właśnie była szansa na pokazanie dystansu.”
Jak widać pokazał dystans, a ja uważam, że następnym razem... w podobny sposób powinna mu „pokazać dystans” telewizja publiczna. I tak sobie myślę, że może to i lepiej, żeby kasa za konferansjerkę trafiła do kogoś bardziej potrzebującego i rozgarniętego.
Chyba nie ma sensu wyliczać, kto jeszcze przy okazji festiwalu wypiął się na TVP, Opole i (kochającą polską muzykę) publiczność, ale mam nadzieję, że prezes Kurski wydał stosowne polecenia, by (dla pamięci) sporządzić listę tych, co wprawdzie byli zaproszeni, ale okazali się niegodni, żeby wziąć udział w tej muzycznej „uczcie”.
Pozostaje pytanie, co w tej sytuacji robić. Można się trochę pozżymać, popukać w głowę, ale w żadnym wypadku nie należy z tego powodu ronić łez... zwłaszcza, że rozwiązanie podobnego problemu zostało już dawno opisane w Piśmie Świętym. Po prostu trzeba wyjść poza mury środowiska celebrytów uważających się za gwiazdy i zaprosić na festiwal tych mniej znanych... tych dla których muzyka i śpiew jeszcze są ważniejsze, niż polityka i wojenka polsko-polska.
Nie będzie jubileuszu Maryli Rodowicz i Piaseckiego? To zorganizujcie koncert dzieci śpiewających ich (i nie tylko ich) piosenki (chociażby tych, które ostatnio występowały w programach TVP). Jestem przekonany, że w wielu przypadkach zaśpiewają lepiej, niż wyświechtane i styrane artystycznym życiem... pobladłe gwiazdy polskiej popkultury.
Prezydent Opola wypowiedział się o całym zamieszaniu z festiwalem m. in. w takich słowach: -
„ ...To kwestie, które mają taką samą genezę i które sprawiają, że opolski festiwal zamiast świętem polskiej kultury staje się wizerunkowym problemem zarówno dla Opola, jak i dla TVP, ale przede wszystkim właśnie dla polskiej kultury. Dlatego oczekuję, że TVP zareaguje teraz zdecydowanie i odetnie festiwal od polityki. Najlepszym rozwiązaniem byłoby szybkie powołanie rady programowej współpracującej nawet z Ministerstwem Kultury. To powinna być rada, która zagwarantuje miastu, a przede wszystkim miłośnikom opolskiego festiwalu, że tegoroczna edycja festiwalu będzie wolna od polityki i stanie się świętem polskiej muzyki, bez różnego rodzaju skandali... Nie ukrywam, chciałbym w najbliższym czasie zorganizować też w Opolu koncert artystów, którzy właśnie zrezygnowali z udziału w festiwalu.”
Myślę, że to też jest ciekawy pogląd. Jednak, skoro tak myśli prezydent Opola, to może faktycznie niech TVP organizuje (niekoniecznie w Opolu) swój festiwal piosenki bez udziału „gwiazd antyrządowego establishmentu”, a tzw. gwiazdy niech sobie śpiewają w Opolu... najlepiej po sezonie i dla totalnej opozycji.
A jeśli nie, to też nie ma sprawy. Jurek Owsiak zgłosił przecież chęć zorganizowania (tym, co nie chcą „Opola”) koncertu podczas kolejnego przystanku „Woodstock”... będzie na pewno kultura, jaranie, piwko i dopalacze – słowem niczym nie skrępowana zabawa, luz oraz świetna atmosfera i darmowy lifting... czyli kąpiele błotne.
Generalnie „róbta, co chceta”, ale potem nie „płakajta”, że TVP zamiast was, będzie promować młodszych i zdolniejszych.
PS. Wszystkie cytaty za opole.wyborcza.pl
