Recenzent JM Recenzent JM
421
BLOG

Czy już czas bać się Europy?

Recenzent JM Recenzent JM Terroryzm Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

W świecie podobno uważani jesteśmy za naród „smutasów”... ludzi nie potrafiących się wyluzować, beztrosko zabawić i cieszyć z życia. Może rzeczywiście tacy jesteśmy, a może nie... choć sam przyznaję, że niezwykle trudno mi cieszyć się z byle czego, radować z rzeczy niepoważnych, czy wyluzować, gdy przychodzi mi się zetknąć się z powszechnie ogarniającą głupotą i brakiem odpowiedzialności. A w zasadzie... to czemu mielibyśmy być beztrosko radośni, jeśli przez całe życie czegoś trzeba się obawiać, a kiedy na moment o tym zapominamy, to zaraz znajdzie się ktoś, kto przypomni, postraszy, wprowadzi zamęt.

Zresztą straszono nas od dziecka. Najpierw Baba Jaga, Bazyliszek, czy jakiś inny diabeł, później dyrektor szkoły, milicjant, kapral w wojsku, przełożony albo jakiś inny diabeł... a potem permanentnie już - politycy, media i wiele przeróżnych „diabłów” oraz „diabełków” znanych głównie z tego, że są powszechnie znani i twierdzą, że piekło nie istnieje.

„Strachy na Lachy” - to metoda znana od lat i wielokrotnie sprawdzona... widać przez lata przynosiła oczekiwane efekty. W czasie rządów Platformy byliśmy przez władzę straszeni PiS-em, „żądnym odwetu” prezesem Kaczyńskim i „szalonym” Macierewiczem. Teraz, po zmianie władzy... ta straszy nas totalną opozycją, a totalna opozycja dalej Kaczyńskim, Macierewiczem oraz PiS-em... a dodatkowo jeszcze „ulicą” i „zagranicą”. Ulica, owszem - czasem bywa dziurawa i nierówna, ale kiedy się pomyśli o zagranicy, to sami przyznacie, że jest się naprawdę czego bać. „Wściekłe wilki” z komisji europejskiej, lewacki front walki z logiką i rozumem oraz ziejący na nas ogniem francuski potwór spaghetti... Makaron, czy jakoś tak... nie znam francuskiego, więc mogłem się o literkę lub dwie... pomylić.


W Europie zachodniej poprawność polityczna zbiera swoje śmiertelne żniwo... wybuchają bomby, rozpędzone ciężarówki wjeżdżają w tłumy przechodniów, islamiści z nożami oraz maczetami w rękach rzucają się na niewinnych ludzi i policję. Co chwila docierają do nas informacje o kolejnych zamachach terrorystycznych i zamachowcach samobójcach, terrorystach zabitych podczas zamachu... a także tych poszukiwanych przez policję i służby specjalne. Piszę o docierających informacjach, ale przecież one brzmią zupełnie inaczej... bo to nie zamachy terrorystyczne, a coraz częściej „incydenty” i nie zamachowcy islamscy giną z rąk policji, tylko „podejrzani”. W Wielkiej Brytanii podwyższony stan gotowości policji i służb, we Francji permanentny stan wyjątkowy, w szeregach bundeswery zakonspirowani sympatycy ISIS, w Szwecji zamknięte przed władzami dzielnice miast, we Włoszech na sam krzyk o zamachu tratują się tysiące ludzi... a niemal wszędzie panuje strach i terror.

Społeczeństwu zamyka się usta, grożąc wysokimi karami, mediom narzuca się kaganiec politpoprawności, a ludziom w imię bezpieczeństwa zaleca się, aby wieczorami zostawali w domach, ewentualnie poruszali się po mieście w większych grupach i nie wchodzili w rejony ubogacone przez „inaczej kulturowych”. Społeczeństwa uspokaja się komunikatem, że nie ma innego wyjścia, tylko trzeba się przyzwyczaić do życia w stanie zagrożenia terrorystycznego i zwozi się na kontynent kolejne masy tzw, uchodźców. Obywatele Europy wykupują kredki, by jakoś odreagować po zamachach i kolejno zostają „paryżanami”, „brukselczykami”, „berlińczykami”, „londyńczykami”, czy po prostu „Charlie”. Cyklicznie gasną podświetlenia na wieży Eiffla, budynkach rządowych czy bardziej znanych rzymskich fontannach. Wyruszają marsze sprzeciwu i poparcia, a z całego świata płyną do Europy depesze kondolencyjne. Światli Europejczycy obdarowują najeźdźców wiązankami kwiatów, bo są przekonani, że ci akurat są dobrzy i nie mają nic wspólnego z tamtymi, a potem by ich nie drażnić - usuwają krzyże, likwidują stajenki oraz choinki Bożonarodzeniowe... zaś kościoły zamieniają w meczety. Na swoich ciałach dziergają tatuaże w stylu „nie dotykaj mnie”, czy „nie bij mnie”... a to wszystko i tak zda się, jak psu na budę, bo „barbarzyńskie hordy” zazwyczaj nie chcą się uczyć języka podbijanych narodów, albo zwyczajnie nie potrafią czytać. „Przyjezdnych” przestępców, osądza się łagodniej niż swoich, albo wcale... bo to przecież inna „kultura” i nie wiedzieli, że w Europie nie wolno kraść, gwałcić i zabijać. Poza tym jest tyle okoliczności działających na ich korzyść... ciężki stres, bo muszą udawać nieszczęśliwych uchodźców, bez kasy i są tak bardzo spragnieni miłości, a wokół tyle niewiernych niewiast do wzięcia, więc traktuje się ich lepiej niż swoich, zwłaszcza, że to zaproszeni goście, którzy „ubogacają” zachodni świat, a nie odwrotnie. Mają też niebagatelny wkład w budowanie europejskich wartości, bo nigdy nie wydają swoich (czyli są solidarni), robią co chcą (czyli są wolni) i wyzywają innowierców (oraz niewierzących) tak, jak mają ochotę (czyli wolność wypowiedzi też nie jest im obca). A ponieważ islamscy przybysze na razie popierają europejskie lewactwo, więc są jak najbardziej pożądanymi (przez lewicowo-liberalne władze) wyborcami.

Wszystko, co dzieje się w Europie Zachodniej i co możemy obserwować za pomocą internetu i mediów, to mówiąc najprościej – aktualny obraz europejskich wartości.

A my jesteśmy teraz straszeni, że jeśli na te wartości się nie otworzymy... jeśli odrzucimy proponowane nam przez europejskie lewactwo - wielokulturowe „ubogacenie”, to poniesiemy wszelakie kary i przeróżne sankcje.

I jak tu się nie bać? Jak się obronić przed tym, co niosą z sobą aktualne „europejskie wartości” i europejska, lewacka głupota?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka